czwartek, 3 kwietnia 2014

"Życie jest jak pudełko czekoladek, nigdy nie wiadomo co ci się przytrafi" - historia człowieka, który nie jedno w życiu udowodnił. Mistrz żonglowania...

Te sławne słowa zostały wypowiedziane przez jednego z najbardziej znanych aktorów świata. Toma Hanksa. Człowiek, który zagrał w Zielonej mili czy Forrest Gump.
To właśnie on wcielił się w tym drugim w filmie w postać Forresta. chłopca o niskim ilorazie inteligencji oraz  z niedowładem kończyn, który stał się miliarderem i bohaterem wojny w Wietnamie. W filmie często padały słowa Biegnij Forrest, biegnij - bo właśnie w tym główny bohater był najlepszy.
W tym poście nie chce rozmawiać, o filmie, który ma już prawie 20 lat. Nie będę opowiadał o czym to wszystko jest. Po prostu, jest to normalny film, w którym człowiek dostał wielki dar od Boga.
Ta notka, będzie niezwykła coś w stylu Avatar, którego (prawie) każdy obejrzał. Będzie się chciało do tej historii wracać w każdej chwili...
Tym człowiekiem, który ma dar i chce się nim dzielić jest zwykła, prosta osoba Janek Chomontek. Wiele obecnie czytających, nie wie co to jest za człowiek. A myślę, że warto poznać go z trochę innej strony. Na początku, żeby nie zapeszać na piszę tak jest to człowiek, który jak tylko wyszedł na świata miał swój cel, który chciał osiągnąć do perfekcji. Dziś jest w tym mistrzem ,a to zobaczycie na video to szczęki wam opadną.

Wszystko zaczęło się od roku 1986, gdy w Polsce ogłoszono projekt na polskich zawodników pt. szukamy polskiego Pelego. Prowadzący redaktor  Adam Gocel jeździł po wszystkich miastach i wsiach oraz zbierał piłkarskie talenty. Najlepszych piętnastu chłopców, wybranych przez niego pojechało na finał Mistrzostw Polski do stolicy - Warszawy.

Zasada była prosta. Kto najdłużej będzie odbijał piłkę i nie upadnie mu na ziemię wygrywa. Janek wtedy pomyślał, spróbuję,a co mi tam szkodzi. I wtedy się wszystko zaczęło. Jego cała kariera i i poznanie największych piłkarskich legend. W jednym rzędzie ustawiło się 15 chłopców. Komu piłka niefartownie spadła pojechał do domu. Opowiadał, że powoli zaczęło się wykruszać ludzi. Przez 47 minut żonglował m.in  Darek Dziekanowski. Później Chomontek został już sam i dalej do 2,5 godzin zdołał podbijać piłkę.
A wiecie, dlaczego po takim czasie. Sznurówka mu się rozwiązała... A pod nosem jego trener śmiał się. Kończ już bo na pociąg nie zdążymy. Gdy Gocel to zobaczył, powiedział do niego. Chłopie ty na tym miliardy za robisz.

Pierwsze pieniądze zdobył bardzo szybko. Podczas przerwy meczu Legia Warszawa, a  Stal Stalowa Wola zabawiał kibiców, trickami, ciekawymi sztuczkami.

Gdy po całym świecie rozeszła się wiadomość o nowym PELE, Włosi zaprosili Janka, Bońka , Maradonę do telewizji. Już wtedy każdy go znał, podziwiał i szanował.

Chomontek robił to co w życiu kocha. Miał to po prostu we krwi. Dzięki nawet sześciogodzinnym kopaniom o ścianę stodoły. Chłopak ze wsi stał się chodzącą legendą żonglerki.

Gdy w show poproszono go aby pokazał jak on to robił. Pobił rekord.
Gościom opadły szczęki, nie mogli nawet na chwilę mrugnąć. Musieli to zobaczyć. Widząc to Maradona nie mógł uwierzyć własnym oczom.
Powiedział: Jaki on ma talent, taka osoba zdarza się raz na miliard przypadków. Diego pierwszy raz od dawna pochwalił kogoś za to co robi. Pamiętamy, że Argentyńczyk częściej krytykuje niż chwali.
To całe widowisko, obejrzał nawet Jan Paweł II i od razu gdy go zobaczył chciał natychmiast się z nim spotkać. " Jak to ja mam nie poznać swojego rodaka".
Dodam, że Chomontek jest bardzo wierzący i gdy zadzwonił do niego ktoś z Watykanu po prostu się popłakał. Nie zdawał sobie sprawy, że tak wszystko szybko się dzieje. Powiedział, że to najważniejsza chwila w jego życiu, a od papieża w prezencie dostał poświęcony medalik dla mamy.

Po powrocie do rodzinnego miasta został rozchwytywany przez krajowe paparazzi. Wszyscy chcieli go poznać, a programy telewizyjne gościć co godzinę.

Wystąpił  między innymi w Teleranek czy 5-10-15.
W swojej historii opowiada, że w życiu nie miał tak łatwo. Ma 8 rodzeństwa, a jego rodzice żyli na zeszyt w miejscowym sklepiku. Gdy wrócił z Włoch chociaż na chwilę mógł zagwarantować radość swojej mamie i tacie. W pierwszej kolejności pomógł rodzicom na spłacenie długów, a oprócz tego w prezencie podarował im nowiutki telewizor. Był wtedy z siebie bardzo dumny.

Następnie, Janek zwiedzał cały kraj. Zabawiał publiczność w Bundeslidze, w La Liga, w lidze angielskiej czy francuskiej. Był na tą chwilę chyba najbardziej znanym człowiekiem. W przerwach zabawiał kibiców jak nikt inny. A ludzie wołali jeszcze, jeszcze i jeszcze...

W wywiadzie mówi, że do dziś tak ma, że kiedy by się obudził w samym środku nocy, on nie szukałby  bamboszy czy  innych rzeczy , zacząłby odbijać po prostu piłkę.
W następnych dniach, Gocel znowu dołożył swoje 5 groszy. Zaproponował  pobić rekordy Guinnessa.
Jego pierwszym rekordem, które dało mu wpisanie się do tej księgi jest trasa Ustka - Słupsk. Jej długość wynosi 26km. Na tym dystansie Chomontek przeszedł żonglując cały czas. Dodam jeszcze, że wtedy padał deszcz i bardzo mocno wiało.
Podczas gdy sobie tak szedł i odbijał piłkę od głowy czy od kolanka lub nogi myślał sobie o rybkach, jak bardzo lubi je łowić. Dzięki temu nie musiał ciągle stresować się, ze mu nie wyjdzie.
Jak na razie pobił 17 rekordów Guinnessa m.in
- Pokonał rekord Diego Maradony w żonglowaniu piłką - Maradona doszedł do 7 tyś, a Chomontek do 35 tyś
- Pokonał dwukrotnie trasę maratonu warszawskiego o długości 42km i 185m, czas przejścia 8h i 30min( piłka ani razu nie dotknęła ziemi)
- W Hiszpanii podczas wystawy Expo żonglował piłką w kwadracie 5m x 5m przez 16h.
Tego jest naprawdę sporo. To tylko nieliczne, które warto poznać. Ciekawy jest też rekord odbijania piłką ping - pongową. Janusz odbił ja 12 tyś razy.

Teraz wysuwa się jedno pytanie. Dlaczego nie gra on  zawodowo w piłkę nożną. Dziennikarze i redaktorzy również na to wpadli i go zapytali. Odpowiedź jest następująca:

- Byłem za wolny, proszę pana. A po za tym ja chcę być najlepszy, anie jeden z wielu. Nigdy nie byłem dobry w piłkę nożną i nie będę.

Na koniec chciałbym dodać jeszcze jeden wpis z życia wzięty....
Kiedyś Stal Mielec pod wodzą Grzegorza Lata, byłego prezesa PZPN leciał do Nowego Yorku na tournee. Na pokładzie nie zabrakło również Chomontka. Piłkarze klubu poprosili, aby pożonglował, a on dlaczego miałby się nie zgodzić. Pewnie że pokiwał głową, wstał i wziął piłkę do ręki. Mówił: " Jak trzeba to nawet w samolocie mogę to zrobić"

To jest dopiero tak połowa jego kariery żonglerskiej. Ten mężczyzna zrobił wielki krok do przodu. Pomógł już nie jednej osobie. Nie raz pocieszał dzieci z domu dziecka. Nie raz robił coś od siebie.


Chomontek nigdy nie miał wolnego. Nie miał czasu na nudę. Jego kariera składała się z podbijania piłek.

Zakończę ten post słowami z Forrest Gump ( tak jak zacząłem) - "Żyj tak, abyś po latach mógł powiedzieć , przynajmniej się nie nudziłem"

Nie wierzycie... sami zobaczcie....
















































Tych filmików jest naprawdę pełno. Wejdźcie na YOUTUBE i sami zobaczcie. Wpiszcie tylko Janusz Chomontek.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz