wtorek, 29 kwietnia 2014

Mecze, których jeszcze nie było. Ciekawe końcówki i niesamowite zachowania. Zobaczę, co działo się przed ten weekend...

Meczy jest od groma. To wiem. Tutaj chciałbym się skupić na tych najważniejszych i najciekawszych. Bo tych naprawdę nie zabrakło. Przeniesiemy się do Villareal, w którym doszło do niecodziennej sytuacji. Zajrzymy również na Anfield, gdzie zaskoczenie wygrało Chelsea. Zobaczymy co działo się w Lechu Poznań oraz w Rzymie. Powiem tak: przeczytajcie, a dopiero zabierzcie głos. A zapomniałem jeszcze o jednym epickim meczu Bayernu. Ale to wszystko w swoim czasie. Jesteście gotowi na dawkę świeżych ciekawych informacji? no to w drogę....
MECZE, KTÓRYCH JESZCZE NIE BYŁO

1. Liverpool vs Chelsea Londyn.
To spotkanie, to dla niektórych na pewno święto narodowe, gdzie w grę wchodzi triumf Premier League. Po zakończeniu meczu wszystko zaczęło nabierać kolorów. Szczerze, jeszcze wszystko jest możliwe. Całe to widowisko było popędzane przez graczy Liverpoola, ale to nie oni zdobyli trzy punkty. Znowu o zwycięstwie zadecydowała taktyka, w której Mourinho jest najlepszy. Chcieliście autobus to go macie? Chcieliście mało efektowne mecze to je macie? Wszystko prowadzi w złym kierunku. Kiedy Portugalczykowi udało się z Atletico, udało się również na Anfield. Może nie do końca, dzięki trenerowi Chelsea wygrała spotkanie. Bardziej bym powiedział, że przez błędy gospodarzy, a dokładnie pomocnika Gerrarda. Pierwsza bramka wpadła, przez jego potknięcie. To on również był najczęściej adresatem krytyki od kibiców. Ten, który był wizytówką drużyny w jeden mecz zamienił się kompletnie. Steven od dłuższego czasu czeka na zwycięstwo w lidze, i nie jest wykluczone, że właśnie przez niego mogą zapomnieć o tym trofeum. Chelsea, w 90 minucie jeszcze bardziej zdenerwowała gospodarzy. Do bramki przed samiutkim końcem trafił William. I jak ja to mówię - już było po meczu. Manchester wygrał swoje spotkanie 0:2 i traci 3 punkty do The Reds, ale nie zapominajmy, że mają rozegrane o jedno spotkanie mniej.

2. Bayern vs Werder
Wydawało się, że to będzie wisienka na torcie. Bayern zmiażdży przeciwników i pokaże jak jest dobrze przygotowana do Ligi Mistrzów. Nie do końca tak to wyglądało.
Mecz rozpoczął się od minutowej ciszy związanej ze śmiercią Tity. To była chyba najlepsza postać Pepa. Oprócz trenera bardzo przeżywali sami jego zawodnicy. Jakoś na początku nic im nie wychodziło. Pierwsza połowa można by powiedzieć, że jakaś masakra. Gdzie ten Bayern, który wygrywał mecz za meczem. ALe spokojnie, to była tylko kwestia czasu. Szybko kibice zapomnieli i już cieszyli się prowadzeniem. Zakończyło się na 5:2.

Bramki: 
Bayern:    2x Pizarro, Robben, Ribery oraz Schweinsteiger.
Werder:  Hunt i Sellasie


3. Villarreal vs Barcelona
Dla gości był to szczególny mecz. Nie z przyczyn miejsca w tabeli, czy zniżki formy lecz ten mecz zadedykowali swojemu byłemu trenerowi- Ticie Vilanova. Wczoraj odbyła się msza w katedrze przy Camp Nou, gdzie każdy chciał jeszcze powspominać tego wybitnego człowieka. Wchodząc na murawę mieli na sobie koszulki z dedykacją dla Tity. Ale cały mecz wyglądał bardzo przyzwoicie. Dawno jako kibic nie widziałem takiego spotkania, gdzie każdy walczył dosłownie do ostatniego gwizdka. Nie obyło  się bez płaczu, ale do tego trzeba się przyzwyczaić. Wracając do meczu, początek w wykonaniu Blaugrany fatalny. Tak jak już nas przyzwyczili, zawsze tracili potem wyrównywali, a na koniec świętowali. Tak było też w niedzielę. Do przerwy przegrywali dwa do zero, ale w porę się otrząsnęli się i grali tak jak powinni. Klepka, tiki - taka i wszystko nabiera rumieńców. Zwycięstwo Barca może zawdzięczać gospodarzom, którzy dwa razy sami wpakowali sobie piłkę do siatki. Najlepszy moment meczu? To na pewno nieobliczalny Dani Alves i jego banan. Podczas wykonywania rzutu rożnego, jeden z kibiców rzucił w niego bananem. Normalny piłkarz by nie zareagował, ale on jest inny. Podniósł go iii... zjadł. No może nie całego, ale ugryzł kawałek.
Teraz każdy, chce być taki jak Brazylijczyk, ale dokładnie na ten temat powiem kiedy indziej.
Każdym bądź razie Barca przez samobóje wyszła na remis 2:2. Przed końcem bramkę na wagę złota zdobył Messi, który w klasyfikacji strzelców ma 27 bramek - tyle samo co Diego Costa, który jest drugi.
Po meczu nie wytrzymał Mascherano i się po prostu popłakał. Otuchy wtedy dodawał mu Bartra.
Barca wygrała 3:2, pamiętacie jakiś mecz Dream Teamu z takim samym odrabianiem strat? Bo jak tak.
Za czasów Tita, barca przegrywała 2:0 z Sevillą, a wygrała 3:2. Przypadek? Nie sądzę....


4. Roma vs Inter
Drużyna z Rzymu od dłuższego czasu dobrze gra, a nawet powiem, że bardzo dobrze. Dawno nie widziałem tak zaangażowanej drużyny w meczu. Zasłużenie zajmują w tabeli drugie miejsce i depczą po piętach Juventusowi, ale ich strata do Starej Damy nie jest mała. Inter natomiast to przeciwieństwo Romy. Grają słabą i kolokwialnie bąki zbijają. Taka prawda, ten sezon mają do bani. Nic nie zdobyli i nie zdobędą. Nie zdziwię się, jak połowa składu wyleci z klubu. Roma kontrolowała przebieg spotkania i to ona miała większe posiadanie piłki. Wygrali 2:0, a na listę strzelców wpisywali się po kolei Pjanić oraz Gervinho.
Inter tym samym może pożegnać się z grą w Lidze Mistrzów, po zajmuje obecnie dopiero piąte miejsce ( musi być minimum 3).


5. Lech Poznań vs Wisła Kraków
Nie chętnie oglądam mecze polskiej ekstraklasy. Bądźmy szczerzy to nie jest futbol, to kopanina, w której wszyscy biegają za piłką jak nie wiem kto. Grają górą, a dokładne podania trafiają im się raz na 50 zagrań. Trochę wstyd, ale z drugiej strony dobrze, że mamy dwie drużyny, które do końca do tego opisu nie należą. Między Lechem Poznań i Legią Warszawa, a innymi drużynami stoi wielka granica. Jak ktoś ma coś pokazać na arenie międzynarodowej to tylko oni. Lech w lidze spisuje się coraz lepiej, ale tylko na własnym stadionie. Z Wisłą grało im się bardzo łatwo. W pewnej chwili myślałem, że to trening, a nie oficjalny mecz. Smuda, jak to Smuda ciągle stawia na ten sam skład i ciągle przegrywa. Ostatnie 6 meczy to jakaś paranoja w wykonaniu jego piłkarzy. Ale nie dziwmy się ławkę rezerwową ma jeszcze gorszą.
Zakończyło się 3:0, a spokojnie mogło być wyżej. Bramki strzelali: Teodorczyk, sam. Uryga oraz Haemaelaeinen.

To nie wszystkie spotkania, ale wybrałem te najlepsze i dla wielu bardzo interesujące. Można dodać Arsenal z Newscatle czy inne,ale to też nie do końca ma temu służyć. Blog nie jest do opisywania wszystkich meczy jak popadnie. Wybrałem te 5 i myślę, że dobrze trafiłem z interpretacją ich. Jak nie... to napiszcie co Wam się nie podoba, a postaram się błędów nie robić...
         

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz