czwartek, 1 maja 2014

FINAAAŁŁŁ. Poznaliśmy dwie najlepsze drużyny. Czy było łatwo, jak wyglądały obydwa mecze?

Na te chwile każdy kibic od dłuższego czasu przygotowany. Wiemy kto zagra w wielkim finale? Znamy te dwie super drużyny, które niejednokrotnie ze sobą walczyły. Te dwie wyjątkowe, które przeszły przez grupę jak burza. To dla nich los był łaskawy  i będą walczyć o to najważniejsze trofeum.

Atletico Madryt z Diego Simeone
                                                        oraz
                                                                    Real Madryt z Ancelottim.

Wszystkie twarze będą wzrócone właśnie na te dwie madryckie drużyny. Jest to pierwszy finał, gdzie zagrają obydwa zespoły razem. Będą reprezentować ten jeden kraj Hiszpanie.
Ale najpierw zajrzyjmy na Alianz Arena oraz Stamford Brigde, bo tam były dla nich decydujące spotkania.

Może, żeby było sprawiedliwe omówię te dwa mecze, tak jak były. Czyli pierwszy wtorkowy, drugi środowy. No to zaczynamy refleksje po gigantach futbolu...


 
1. Bayern Monachium vs Real Madryt...
Nie do końca lubię się chwalić i opowiadać, czego ja to nie mam. Muszę jednak przyznać, że ten wyjątkowy mecz nie przeszedł mi koło nosa jak normalne spotkanie. Wręcz przeciwnie od dłuższego czasu zastanawiałem się jak dobrze zorganizować te dwie godziny meczu i wpadłem na dobry pomysł. Razem z moimi kolegami wybrałem się do Multikina, aby zobaczyć to widowisko na większym obrazie. Efekt bez porównania, ale nie było to oczywiście za darmo. Spodziewałem się tłumów, a ludzi spokojnie bym policzył. Nie poszedłem przecież do kina, żeby najeść się pop - corn'u i podyskutować na różne sprawy. Liczył się dla mnie tylko występ 22 piłkarzy.
Mecz rozpoczął się minutą ciszy dla dwóch trenerów. Potem już tej ciszy nie dało się usłyszeć. Kibice pokazali, że są na trybunach. Kupili nawet specjalne takie grzechotki  czy coś w tym rodzaju. Po prostu kolorów Bawarskich było pełno i na stadionie jak po zanim.
Pierwsze spotkanie nie wyłoniło pewnego zwycięzcy dlatego wszystko zależało od spotkania na Alianz Arena. Zaskoczenie to goście stwarzali lepsze sytuacje. Już przed pierwszym kwadransem, błąd popełnił Neuer, który wyszedł z pola karnego aby wybić piłkę. Ona natomiast na jego nieszczęście zmieniła lot, a bramkarz musiał dziwnie wybijać ją głową. Futbolówka trafiła przed Walijczyka Bale, a on nad takimi sytuacjami się nie zastanawia. Oddał strzał z woleja, ale piłka leciała daleko obok bramki. Neuer mógł odetchnąć z ulgą.
Kibice długo nie czekali na gola. Już w 16' dobrze dośrodkował Modrić, wprost na głowę Ramosa. Ten dobrze się pochylił i umieścił piłkę w siatce. Od tej pory wszystko Bawarczykom się po prostu nie udawało. Musieli strzelić 3 bramki, aby lecieć do Lizbony. A to był dopiero początek strzałów Królewskich...

GŁOWĄ DO BRAMKI.... RAMOSssss
Bayern jeszcze nie pozbierał, a już zmienił się wynik na tablicy. Bramka znowu padła ze stałego fragmentu gry - z rzutu wolnego. Wykonawcą był Di Maria, który zagrał tzw, krosa w pole karne. Pepe przedłużył futbolówkę, a strzelcem znowu okazał się Ramos. Ten to dopiero może się cieszyć.
Już wtedy miny kibiców Bayernu były takie sobie. Cztery bramki? To tylko w filmach ...

DOKOŃCZYĆ, TO CO SIĘ ZACZĘŁO
Właśnie takie myśli mieli zawodnicy Królewskich po wygrywaniu 2:0 na niemieckiej trawie.  Jeszcze przed przerwą dołożyli " drewno do kominka" . Tym razem na listę strzelców wpisał się Ronaldo, który nie zmarnował podania Bale. Z pierwszej piłki sam na sam z bramkarzem strzelił przy bliższym słupku. Manuel miał już ją w dłoni, ale strzał był za silny. 3:0 i było już po meczu.
Cristiano Ronaldo
REKORD POBITY...
Cristiano tym samym strzelił 15 bramkę w tym sezonie LM . Nikt jeszcze nie miał tyle zaliczonych bramek w historii. Po strzelonej bramce, Portugalczyk nie zapomniał o tym i to po prostu pokazał.
Franck Ribery uderza Daniela Carvajala
Ribery - NIE SPODZIEWAŁ SIĘ TEGO PO TOBIE...
Gdy wszystko szło po myśli gościom puściły nerwy Bawarczykom. Pierwszym poszkodowanym został Carvajal. Frank widząc co się dzieje na boisku podszedł do niego i " lunął mu twarz". Grzecznie mówiąc dostał po pysku. Sędzia tego nie widział, ale kamery złapały całą sytuację,a Francuz ma być prawdopodobnie zawieszony na kilka spotkań.

WISIENKA NA TORCIE
Zwycięstwo zostało przypieczętowane w ostatnich minutach meczu. Znowu strzelił Ronaldo i znowu z rzutu wolnego tym razem przechytrzył obronę gospodarzy. Miejsce wykonania było dla snajperów przepiękne. Dwudziesty metr nic tylko strzelać w okienko. Nie Ronaldo. Pomyślał i zrobił, a bardziej uderzył pod murem. Wszyscy skoczyli jak najwyżej się da, a piłka poturlała się po murawie i wpadła do bramki. Bramkarz nawet nie drgnął. On też był chyba zaskoczony.
4:0 i Real czeka już na 24 maja, gdzie w Lizbonie zagra....
Tak cieszył się Diego Costa
2. Chelsea Londyn vs Atletio Madryt
Spodziewał się powtórki pierwszego meczu, gdzie tak naprawdę nic specjalnego się nie działo. Zmienił zdanie już po pierwszym kwadransie , gdzie Chelsea nie grała na remis lecz na zwycięstwo. Na samym początku blisko bramki był Koke. Z bardzo ostrego miejsca chciał dośrodkować piłkę lecz ona go " nie posłuchała i leciała wprost na bramkę Australijczyka. Miał farta - trafiła w poprzeczkę.The Blue  udało  się strzelić gola już w 36 minucie. Po świetnym okiwaniu dwóch piłkarzy przy rogu boiska, William zauważył wbiegającego w pole karne Torresa, wystawił mu futbolówkę, a on uderzył w światło bramki. Piłka odbiła się od nóg obrońcy i zmieniła tor lotu. Courtiois był bez szans. Fernando nie cieszył się ze dobytego gola, gdyż strzelił swojemu byłemu klubowi.
Jeszcze przed przerwą, na remis strzelił Lopez, ale to nie jemu najbardziej powinno się bić brawa tylko Juanfranowi. To on świetnie z linii dośrodkował tak, że piłka skozłowała  przed bramkarzem.Później już akcję dokończył właśnie Adrian, który trafił też po koźle z bliskiej odległości w samo okienko.
Chelsea musiało strzelić po przerwie bramki jak myślało o finale. To właśnie oni mieli bardzo dobrą sytuację. Sytuację miał Terry, który po dośrodkowaniu strzelał z główki. Natomiast to nic nie dało bo golkiper był świetnie ustawiony i w porę wyciągnął ręce do futbolówki.
Mourinho widząc, że idzie wszystko zgodnie z planem wpuścił na boisko Eto, aby strzelić "złotego gola". Lecz on zamiast strzelania zajął się bronieniem. W dodatku bardzo źle. W polu karny sfaulował Diego Coste i sam poszkodowany wykorzystał "jedenastkę. W 72' jeszcze Turan dobił gospodarzy i strzelił na 3:1.
Koniec marzeń Mourinho o trzecim triumfie Ligi Mistrzów.

Jeszcze chciałbym napisać ciekawe statystyki po drugim meczu 1/2 finału.
- Atletico Madryt jest jedynym niepokonanym zespołem w tegorocznej edycji Ligi Mistrzów. Podopieczni Diego Simeone odnieśli dziewięć zwycięstw oraz trzy remisy.
- Zespół z Madrytu przerwał znakomitą passę Chelsea, jeżeli chodzi o mecze z drużynami z Hiszpanii w europejskich pucharach. Do środy The Blues nie przegrali szesnastu ostatnich spotkań ( 6 wygranych, 10 remisów)
- Mecz w Lizbonie będzie pierwszym finałem, w którym zagrają między sobą dwie drużyny z tego samego miasta.
- Tegoroczny sezon jest pierwszym od 2003/2004, gdy w finale europejskich pucharów zabraknie drużyny z Anglii.
- Zastępujący kontuzjowanego Cecha Schwarzer stał się najstarszym piłkarzem Ligi Mistrzów, który rozpoczął mecz w pierwszym składzie. Australijczyk za nie całego 140 dni skończy 42 lata.
- Diego Costa dzięki trafieniowi z karnego ustrzymuję passę jednej bramki na jeden mecz. Ma obecnie 8 trafień.


CZEKAM NA FINAŁ W LIZBONIE, A WY?
Osobiście będę kibicował drużynie z Madrytu...

Jeszcze przed 24 maja postaram się wrzucić coś na temat Ligi Mistrzów, zawodników takie tam duperele. Ale nie jestem jeszcze w 100% czy znajdę czas...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz