piątek, 2 maja 2014

Niezapomniany czwartek. 94' oraz 3 czerwone kartki...

Dla kogo Liga Mistrzów jest ważniejsza od Ligi Europejskiej? Zgaduję, że dla 90%. To jest oczywiste, że prawdziwi kibice lubią oglądać te lepsze i ładniejsze mecze, ale te czwartkowe nie były sobie równe. Wymagania na półfinały LE są większe, ale nikt nie spodziewał się takiego przeskoku. Nawet ja... Spodziewałem, się dwóch luźnych meczyków. Sevilla, która jedną nogą była już finale będzie grała na remis, tak jak Benfica. Początek jednak był kompletnie inny. Pod względem techniki gry oraz emocji na stadionach mecze będą zapamiętane na długo. Tak jak już mam w zwyczaju pisać o Lidze Mistrzów to teraz pora na tą czwartkową  ligę, ale nie powiedziane, że tą słabszą. Koniec końców chcę po prostu, zwyczajnie przedstawić oba mecze z mojej perspektywy kibica. No to zapraszam do czytania...

Jonas Gonzalves cieszy się z bramki na 2:0. Potem została ona jednak uznana za samobójcze trafienie bramkarza gości - słusznie, piłka odbiła się od głowy Beto
1. Valencia vs Sevilla
Dwie hiszpańskie drużyny, które co roku grają w swojej lidze, lecz tutaj stawką nie były trzy punkty i finito. Tu walka do ostatniego gwizdka, ten który będzie lepszy zagra w wielkim finale. Nie ukrywam, że po pierwszym meczu w głowie miałem pustkę do tego spotkania. Jakoś nie wszedł mi za dobrze w pamięć, ten... wyśmienicie. Przyznaję, że nie zdołałem obejrzeć całego z przyczyn prywatnych, ale to co widziałem było warte oglądania. Przede wszystkim styl, z jakim grali obie drużyny. Gospodarze byli w gorszej sytuacji, bo musieli odrobić aż dwie bramki, ale jak pamiętamy z ćwierćfinałów, gdzie na wyjeździe przegrali z FC Basel 3:0, u siebie wygrali aż 5:0 . Kibice wierzyli w ich sukces. Nic dziwnego, że w 30 minucie już odrobili straty i polowali na trzeciego gola. Na listę strzelców wpisali się po kolei, Feghouli oraz Beto ( sam.).
W 67' goście zaczęli się niepokoić, a Valencia jeszcze bardziej umocniona dwoma golami, strzelała non - stop. I to właśnie ta minuta dała im upragnionego gola. Strzelcem przypadkowo okazał się Mathieu.
Trener Sevilli Unai Emery. Czerwone elementy na łokciach strasznie rzucały się w oczyGdyby tak zostało, do Turynu polecieliby zawodnicy z Valencji lecz los płata figle wszystkim. W ostatniej minucie bramkę tak naprawdę z niczego zdobyła Sevilla i to ona zagra w upragnionym finale.
Gospodarzom nie mam nic do zarzucenia, bo moim zdaniem zrobili kawał dobrej roboty, ale czasami nie wygrywa lepszy tylko ten, który ma więcej szczęścia. Trener nietoperzy mówił, że bardzo jest zrozpaczony i poddenerwowany całą tą sytuacją, wystarczyła chwila nieuwagi w ostatniej minucie, aby całą to pracę zamienić w popiół. Dla niego to niesprawiedliwe. ALE taki jest futbol i nic się nie zrobi...












 
Sevilla i Benfica zagrają w finale LE. W jednym z półfinałów padł bezbramkowy remis (i opadło wiele milimetrów deszczu) - to Paul Pogba kontra rywale w spotkaniu Juventusu z Benfiką (0:0 i 1:2 w dwumeczu)
2. Juventus vs Benfica
Dla kibiców z Portugalii to chyba najważniejszy mecz w sezonie. Do kolekcji brakuje im właśnie Pucharu Europy. Już zdobyli Puchar Portugalii oraz wygrali ligę, ale na tym nie przestali. Wiedzą, że mogą wygrać.
Pod względem dynamiki, oraz szybkości meczu, ten był o wiele słabszy. Mówiło się nawet, że podobny do tego z przed tygodnia, gdzie grała Sevilla vs Valencia, ale nie jestem do końca przekonany. Mecz nie był jakiś och i ach, sytuacji podbramkowych również było malutko. Cały Turyn to jedna wielka ściana deszczu. Czasami zawodnicy po prostu sami z siebie się przewracali. Nie dało się  nad tym zapanować. Bez dwóch zdań powiem, że w tym meczu lepiej zaprezentowali się podopieczni Antonio Conte, ale to nie oni zagrają w wielkim finale, przed własną publicznością. Bardzo mi szkoda Włochów, bo w tym meczu pracowali na 200% w porównaniu do Benfici, która nie oddała chyba żadnego celnego, strzału na bramkę.
Do przerwy kibice nie mieli zbytnio szans na oglądanie goli. W drugiej połowie sytuacja się polepszyła.
Stara Dama bardziej uwierzyła w siebie już w 67' kiedy z boiska wyleciał Perez za drugą żółtą kartkę. Zapowiadało się naprawdę ciekawie.  Juventus zdobył gola w 82 minucie, a dokładnie Pogba, ale ze spalonego. Sędzia dobrze się zachował i nie uznał bramki. Pod koniec meczu zrobiło się bardzo gorąco.
Dwie czerwone kartki powędrowały dla graczy rezerwowych za przepychanki oraz niesportowe zachowanie. Karę otrzymał Vucinić ( Juventus) oraz Marković ( Benfica).
Zakończyło się na bezbramkowym remisie, a już czułem gola dla gospodarzy. Benfica jeszcze raz przyleci do Turynu, lecz jako inny już klub...
Trener Juventusu Antonio Conte miał powody do wrzasków
FINAŁ SEVILLA VS BENFICA - 14 MAJA 20.45

A wy cieszycie się właśnie, że te dwie drużyny przeszły dalej, czy może trzymaliście kciuki za kogoś innego? Pochwalcie się...



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz