niedziela, 4 maja 2014

Vive jest nie do pokonania...

Zdaję sobie sprawę z tego, że od dłuższego czasu na boim blogu pojawiają się tylko wpisy ze świata piłki nożnej. Może niektórych to dręczy, bo w nagłówku napisane jest "Co w sporcie piszczy", więc do końca spełniam się w tym krótkim, ale ważnym cytacie. Prawdą jest, że mało pisze o innych dyscyplinach. Niektórzy sobie myślą, "ile można, tylko piłka , piłka i piłka". Powiem szczerze, że futbol, skoki i po części ( ale tylko po części) inne sporty mnie interesują. Lubię żużel, ale nienawidzę Formuły 1, więc jak ktoś czeka na notkę właśnie o tym, to krótką mówiąc się chyba nie do czeka. Będę się starał w miarę pisać też o koszykówce ( szczególnie o Gortacie), siatkówce ( na pewno będzie dużo z Mistrzostw Świata w Polsce, ale one dopiero na przełomie sierpnia i września), żużla również nie zabraknie. Myślę nad kolarstwem, ale to w swoim czasie.


Tutaj chciałbym się skupić na ręcznej, piłce ręcznej. Jak wiadomo, najlepszą drużyną polskiej ligi długo, długo jest i prawdopodobnie będzie Vive Targi Kielce. W lidze nie mają sobie równych. Wszystkich miażdżą na łopatki, niektórzy już mają dosyć z nimi walczyć, bo wiedzą jak to się skończy. Porażka i smutne zejście do szatni. Wygrać z Kielczanami, to tak jakby było święto narodowe. Vive mają po prostu lepszy skład. Gwiazdy sportowe, nie tylko z naszego kraju, ale również za granicą.
Wczoraj właśnie w swojej hali Legionów rozgromili w pierwszym meczu półfinału PGNIG Superligi. Do chociaż remisu brakowało naprawdę sporo. Przeciwnikiem Vive były Azoty Puławy - nie za dobry, nie za słaby zespół. Pewnie, że faworytem byli gospodarze i to oni od samego początku dyktowali warunki. Azoty tylko przez pierwsze minuty mogły cieszyć się remisem 1:1, a następnie 2:2. Bo przecież później zostali zdominowani. Nie ukrywajmy, że drużyna Kowalczyka była i wo obronie i w ataku słabsza. Mentalnie nie byli dobrze przygotowani. Do przerwy Szmalowi trafili tylko 8 razy, gdzie Kielczanie 2 razy więcej. Gospodarze całe, pierwsze 30 minut grali 5 - 1 z wysuniętym Mateuszem Jachlewskim. Po kwadransie doszło do już tradycyjnych zmian. Na plac gry weszli m.in Karol Bielecki i Krzysztof Lijewski. Zawodnicy z Puław nie mogli znaleźć dobrego miejsca do oddania rzutu i nieustannie rzucali na oślep. Cała przyjemność była po stronie gospodarzy, a szczególnie Szmala, który nie miał wiele do roboty.
Na początku drugiej połowy bardziej przycisnęli goście, ale to nic nie dało. Na bramce Vive pojawił się Lesort, który również miał swoje parady bramkarskie. Końcówka już należała do gospodarzy, którzy potwierdzili swoja skuteczność. Cwoje 5 groszy dorzucił jeszcze Cupić, który wykorzystał wszystkie kontrataki. Skończyło się na 39:26.

Jak wiadomo , w półfinałach gra się do trzech zwycięstw. Drugi mecz tej fazy rozgrywek odbędzie się dzisiaj ( w niedzielę ) o godz. 17.00. Na który już teraz gorąco zapraszam.

1 komentarz:

  1. Gdzie tu jest w nagłówku Co w Sporcie piszczy ? :D ale fajnie , że promujesz mój blog :) Vive jest po prostu taką Polską Fc Barceloną tylko piłki ręcznej. Szkoda że w LM Vive się nie poszczęściło ;/

    OdpowiedzUsuń