niedziela, 23 marca 2014

Vive Targi Kielce jedną nogą w ćwierćfinale Ligi Mistrzów.

To był niezapomniany mecz. Dawno nie widziałem, klubu z takim nastawieniem. Widać było, że każda minuta jest dla nich warta milionów złotych.
Fani piłki ręcznej chyba mają podobne uczucia po tym niezwykłym i pasjonującym meczu.
Jak ktoś nie wie o czym teraz się rozpisuję to zaraz wszystko wyjaśnię.
Piłka ręczna to nie tylko nasza Polska Reprezentacja. Większość kibiców tylko ogląda mecze właśnie naszych Biało - Czerwonych. A szkoda, bo mamy jedną z lepszych lig na świecie i jedną z najskuteczniejszych i ogranych drużyn. Mowa o VIVE TARGI KIELCE.
Już nie pierwszy i nie ostatni raz muszą stawić różne przeciwności, pozbierać się  i wyjść na halę jak nowo narodzeni.
Wczoraj, w Polsce został rozegrany pierwszy pojedynek 1/8 finału Ligi Mistrzów.
Podopieczni  Gudmundura Gudmundssona wygrali to spotkanie z niemieckim Rhein-Neckar Loewen.
Jak, ktoś z Kielczan nie poszedł na ten mecz, naprawdę ma czego żałować. Ta godzina meczu dla mnie przebiegła bardzo szybko.
Kielszczanie z pomocą cudownych kibiców ograli gości 32:28(17:14), ale mogło się skończyć jeszcze lepiej.
Przed meczem, wielu typowo jak to się wszystko potoczy. Bo naprawdę tu każdy błąd mógł zaważyć o losach spotkania. Przecież między sobą grały dwie najlepsze drużyny ze swoich lig.
Tuż przed rozpoczęciem spotkania w Hali Legionów odbyło się oficjalne pożegnanie trenera Bogdana Wenty. Po odejściu z reprezentacji przeszedł właśnie do nich. Z Vive jego największym sukcesem jest oczywiście zajęcie 3 miejsca podczas Ligi Mistrzów 2013.
Mecz rozpoczął się pomyślnie dla gospodarzy. Oni przeważali i wykorzystywali sytuacje. Po paru minutach wygrywali 6:3 m.in dzięki świetnym rzutom Krzyśka Lijewskiego.
W 20 minucie Vive prowadziło już 15:7 i mało kto wierzył, że Rhein odbierze jeszcze im miało zwycięzców.
Myślę, że gospodarze za szybko uwierzyli, że tak łatwo im przychodzi zdobywanie cennych punktów.
Zaczęły się błędy w obronie lub w ataku i gospodarze zdobyli tak naprawdę za nic cztery punkty.
Dobrze, że w porę nasz trener zareagował i zmobilizował swoją drużynę. Podnieśli się i do przerwy zdołali jeszcze coś ugrać.
Po krótkiej przerwie gospodarzom znowu czegoś brakowało. Nie wychodziły im akcje pozycyjne, a zawodnik na kole nie mógł oddać rzutu na wagę punktu.
Podopieczni trenera  Tałanta Dujszebajewa jeszcze się nie poddali w tym meczu, co gorsze z minuty na minutę to właśnie przyjezdni gonili wyniku.
W 37' doprowadzili do remisu i tak naprawdę, wszystko zaczęło się od nowa. 
Ale od czego mamy naszego Szmala, to on postawił Kielszczan na nogi i wybronił 100% strzały.
Kilka razy w obronie pomagały mu słupki.
Ostatecznie gospodarze wyszli z dołka i zdołali wyprzedzić przyjezdnych czterema trafieniami. Myślę, że skończyło by się na więcej, ale nasi nie wykorzystywali rzutów karnych. 
W całym meczu największe gratulacje należą się Lijewskiemu. W 60 minut udało mu się aż 9 razy pokonać bramkarza gości.
Na konferencji prasowej, po meczu z RHL trener Gudmunsson nie był zbytnio zdenerwowany na swoich graczy. Mówił, że to był bardzo trudny mecz trzymający w napięciu. Chciał pogratulować swoim zawodnikom za kawał niezłej roboty. Dodał, że gdyby nie brać pierwszych 15 minut spotkania to Kielszczanie wypadli dobrze. 
 
Mamy dobrą zaliczkę przed rewanżem, który odbędzie się w poniedziałek 31 marca o 19.00 w SAP ARENA.

















1 komentarz:

  1. Mam nadzieję, że nie tylko Vive awansuje. Wisła Płock także rywalizuje w LM i nie jest na straconej pozycji.

    OdpowiedzUsuń